Łączna liczba wyświetleń

piątek, 26 lutego 2016

Rozdział 1


Leon:
- Hej- odpowiedziała kiedy się ubierała czarną skórzaną kurtkę.Nie odpowiedziałem wpatrywałem się w jej postać. Była ubrana w czarny obcisły crop top, obcisłe rurki które wydłużają jej długie chude nogi.Widzi, że obserwuję jej każdy krok. Jak na siedemnastolatkę, zrobiła się z niej niezła laska. Pomyślałem chyba na głos, bo zwróciła na mnie uwagę kiedy kręciła swoje jasnobrązowe włosy.Subtelnie psiknęła się perfumami, następnie usiadła mi na kolanach. Coraz bliżej się , przysuwała.
- Nie pamiętasz jesteśmy z jednej gliny- uśmiechnęła  się i przygryzła moje ucho. Złapałem ją odważnie za uda. I postanowiłem wreszcie ją pocałować. Pogłębiałem jej pocałunki, czekałem na nią 3 lata. Jej usta smakowały jak niebiosa, poniosło straciłem całą kontrolę. Tyle się opierałem, a teraz co mała szatynka kładzie mnie na łóżku i całuję. Nie mogłem zachowywać się jak p*zda , obróciłem ją tak abym to ja miał nad nią kontrolę. Jeszcze bardziej się zaczęło to podobać.
- Verdas miałeś po nią iść, za 10 minut jedziemy- Kiedy Dylan wszedł do pokoju, to co zobaczył go zamurowało. Wszyscy wiedzieli, że nie obejdzie się bez głupiego komentarza 26 latka.
- Verdas zawiodłeś mnie, nawet jeszcze ją nie rozebrałeś, w takim tępię nie za ruchasz.- Leon szyderczo się uśmiechną, był zadowolony z tego co się przed chwilą stało.
- Ale przynajmniej ja to zrobię, a ty będziesz się tylko podsłuchiwał.
- Śmieszne, haha zapomniałem się zaśmiać, Leon teraz na poważnie, bierzesz audi a6, następnie przesiadacie się toyoty, która będzie stała za miastem przy moście.  Zabieracie pieniądze, oddajecie Diego, bagażnik z towarem. Jedziecie na wieś, do mojej matki, 200 km za naszą dzielnicą. Później wykonamy resztę roboty.Zrozumiano.
- Czy ty masz mnie za idiotę- powiedziała Violetta, powtarzasz to z tydzień.
- A i jeśli chcecie to robić, to u mojej matki wam się nie uda, ale 17 latka szacunek bracie.- powiedział.
- Już jedziecie, bocznymi drogami, ani mi się warzyć autostradą
Wsiedliśmy w auto, nałożyłem swoje okulary był bardzo gorący dzień, nie bałem się codziennie napadałem na bank, więc przewożenie towaru, było dla mnie pestka.Wkurza mnie fakt, że nawet nie doszliśmy do połowy sukcesu.Ale finał będzie ostry, dopilnuję żeby jej tam nie było. W Chicago będę porządki, będzie zabójstwo  i ja będę brał w nim udział. Ona wszystko wie milczy, kiedy mnie zgarnęła policja, to ona kłamała jak brzytwa. Cała grupa nazbierała dowodów, z nami sie nie zadziera. PO dwóch godzinach byliśmy na miejscu, obok stał jakiś kłak, no super jeszcze tego brakowało. Podszedłem do niej.
- Ile zarabiasz dziennie?- zapytałam Violetta popatrzyła na mnie spod byka.
- A z 2 stówy-odpowiedziała i delikatnie bawiła się włosami. Myślała,że będę jej następnym gachem do pieniędzy.
-Masz i sp*erdalaj- włożyłem jej dwie stówy do stanika, odeszła.
- Teren czysty?- zapytałem. Diego z Violettą dopiero teraz wyszli z samochodu.
- Szybko biorę, torby i zjeżdzam stąd, obiecuje ci Viola jeszcze będziemy razem- powiedział Federico.
-Będziemy rodziną jeszcze, my wszyscy, odejdziemy jako starcy-powiedziała wsiedliśmy do auta i odjechaliśmy. Zaczynamy długoletnią zabawę pomyślałem Czy damy radę, cały czas się zastanawiałem.
- Leon, co się dzieję?-zapytała- Czy to przez to wydarzenie z ranna? Możemy zawszę zapomnieć.- powiedziała cicho.
- Viola jesteś gotowa przejść przez to piekło, zemną. Możesz teraz wyjść i ułożyć sobie życię...- Chciałem dokończyć, lecz ona przerwała
- Nie pieprz tyle- Czasami sie zastanawiam co się z nią dzieję.
- Witamy w grupie Chicago.

1 komentarz: