Prolog:
Czterech nietykalnych, czterech ostrych jak brzytwa, czterech odważnych jak przygoda. Ale oni byli nic nie warci bez niej. Trzej braci, jedna siostra i on. Nie wiadomo kiedy wszedł w rodzinę Castillo. Po prostu był od zawszę, był. Każdy z nas miał inny talent i zainteresowania, ale wspieraliśmy się na wzajem.
W wieku 14 lat, nigdy nie pomyślała bym o kryminalnej przeszłości.- powiedziała Violetta- Teraz z nią żyję, jest jak mój tatuaż nieśmiertelna, zejdzie dopiero w grobie.- Czy takie słowa wypowiedziała by 17 letnia dziewczyna. Znała życie braci, znała życie swojego najlepszego przyjaciela. Ojciec ostrzegał ją przed wejściem w bagno, postanowiła zostać z nimi. Wszystko się zaczęło, ucieczki, kradzieże, alkohol. Dorosła zrozumiała życie, nie przeraziło ją to.
- Jako mały chłopiec który brał pierwszą komunie, nie myślałem, że będę zarabiał na yumie.
Leon uśmiechną się blado, niszczyło go to, ale wiedział, że nie odejdzie, najbliższe osoby, są tu.
Ja byłem nikim matka mnie nie kochała, ojca nie znałem- kochałem tylko ją, siostrę mojego kumpla.
Pamiętam jak w wieku 6 lat, jej ojciec dał mi ją na ręce. Wiedziałem od tamtej chwili, że zabije, każdego który się do niej zbliż
..........................................................................................................................................................
Wstęp
Czternastoletni Leon siedział na podwórku kopał swoją starą piłkę miał podarte trampki, i złamany daszek od czapki. Była to jego ulubiona, kupił ją dwa lata temu, za zarobione pieniądze robienia zakupów pani Krykiet.
Wstęp
Czternastoletni Leon siedział na podwórku kopał swoją starą piłkę miał podarte trampki, i złamany daszek od czapki. Była to jego ulubiona, kupił ją dwa lata temu, za zarobione pieniądze robienia zakupów pani Krykiet.
- Hej Leon- przybili mu wszyscy piątkę. W tedy już 20 letni Tomas, 17 letni Diego, 11 letni Fede. Z tyłu stała malutka 8 letnia szatyneczka.
- Sorry musieliśmy ją zabrać- powiedział Tomas- Miałem ją zostawić z Camilą , ale jest u dentysty, a ojciec w robocie.
- To wy grajcie ja ją popilnuje- powiedział Verdas
- No co ty da sobie radę wianki pozbiera - powiedział Fede jeszcze mało rozumny. Leon strzelił go w łeb.
- To ośmiolatka- powiedział Thomas.- Jak chcesz, to pilnuj, później cie ktoś zmieni.
- Co tam ? zapytał się małej kruszynki.
- A dobrze. Kim jesteś dla mnie?- zapytała,zamurowało mnie to pytanie.
- Jestem przyjacielem, twoich braci
- Ale pytałam się dla mnie?
- twoim też przyjacielem.
- A dlaczego?- podążała.
- Bo cię kocham, a przyjaciele się kochają.- posmutniała.
- Wiesz co? Wolałabym żebyś był moim mężem- zamurowało mnie jeszcze bardziej, a Violetta pobiegła zbierać wianki, tak jak gdyby nic nie powiedziała.
Dwunastoletnia Violetta poleciała do swojego 18 letniego przyjaciela. Dzisiaj miał urodziny, świętował to z jego braćmi nawet z 15 letnim Federico. Była smutna wiedziała, że nie może iść na imprezę. Będą tam starsze koleżanki Leona, niech to. Delikatnie niosłam małe opakowanie, w środku znajdował się prezent dla Leona. Nie wiedziała czy się spodoba tak drobny prezent. Podarowała mu kredki, nie zwykłe akwarelowe. Były drogie kosztowały 62 złote za 24 sztuk.Oglądali razem w galerii, kiedy Leon za pierwszą swoją wypłatę kupił, przyjaciółce markowe buty.
Szła schodami, przyjaciel mieszkał tuż nad nimi. Zadzwoniła dzwonkiem do drzwi, przed nią stał Leon w samych dżinsach popryskany nowymi perfumami. Spojrzała się na pół gołego chłopaka.
- Hej Viola wejdź - posłusznie wykonała jego prośbę.
- Wszystkiego najlepszego!- Rzuciła mu się na szyje.
- Dzięki- uśmiechną się, wręczyłam mu prezent.
- Viola to za drogie, sam bym zarobił- Wolał, aby dziewczyna sobie coś kupiła.- Ale naprawdę są piękne dziękuje.
Nadal stał bez koszulki, kiedy tylko to zauważył ubrał na siebie czerwoną koszulę w kratę.Była nowa, widać było że szykował się na swoje urodziny.
- Ja już pójdę, musisz się przyszykować.- Wyszła za nim coś powiedział.
O północy siedziała na dachu i rozmyślała, co ją czeka, czy do końca życia będzie mieszkać w tych szarych blokach. Ojciec dawno spał, po za tym, był piątek i przymkną na to oko.
Było trochę zimniej, jej to nie przeszkadzało. Usłyszała kroki, była przekonana że ojciec zauważył że jeszcze siedzi.
- Hej - usłyszała od Leona
- Co tu robisz? To twoja noc powinieneś się bawić.
- I to robię- powiedział.
- Coś cię trapi ? Może w szkolę? Ktoś ci dokucz ?- zadawał różne pytania.
- Nikt mi nie dokucza, nic się nie dzieję.
-Czy nie chciał byś się wyrwać ?
- Wyrwę się w swoim czasie, spokojnie ty też.
- Zaczynam w to wątpić.
- Wyrwiemy się razem- powiedział.
-Sto lat Leon.
- Sto lat.
3 lata później:
Wracała ze szkoły, siedziała na przystanku i oczekiwała autobusu nr.2
- Ej mała czy twoja matka była snajperem?Bo masz wystrzałową figurę- zapytał się ją głupio Leon, kiedy zobaczył ją. Usiadł obok niej i objął ramieniem. Zadowolony prezentował się towarzyszką.
- Żadnych podrywów, ty stary koniu- zażartowała.
- Stary, od kiedy 21 latek jest stary.
- pedofil -powiedziałam
- Za trzy lata będziesz moją żoną.
- Ach tak, przegapiłam ten fakt.Chyba, że na zawsze zostaniesz w frendzone.
- Śmieszna - podniósł ją na rękach.
- Co robisz ?
- Violetto Castillo czy chcesz wyjść za mnie?
- Tak!- uśmiechnęła się-
- Wariaty szepnęła starsza kobieta, do swojego męża.
- Nie pamiętasz jak ja cię nosiłem- powiedział całkiem głośno- Jakby nie ten krzyż! Nadal bym cię nosił.
Wrócili do domu, na podwórku siedział Diego z Federikiem i rozmawiali,od kąt ich ojciec z Tomasem wyjechał za granicę po upragniony zarobek na podwórku było cicho, znaczy dzieci się bawiły.Tomas musiał wyjechać zarobić na mieszkanie, odkąd Lara jest w ciąży ciężko pracuję.
Federico siedział i rozmawiał z bratem na temat, szkoły z której dopiero wrócił, obok nich leżał plecak. Diego odpalił papierosa, z chęcią wyjechał by zacząć się dorabiać powoli, ale kto by został z dorastającym rodzeństwem. Nie martwił się o Fede, bardziej chciał zaopiekować się Violettą, delikatnie rzeczy biorąc miał mieszane uczucia do Leona. Był jego przyjacielem, wiedział że Leon czeka aż Violetta będzie miała upragnione chociaż 17 lat. Jednak fakt różnicy wieku, czyli 6 lat dołował go. Nie ruszy jej teraz, ale co będzie się działo później.
Usadziła się miedzy swoich braci.
- Jedliście już?- zapytała. Wszyscy z obecnych mężczyzn pokiwali głowami na znak nie.
Poszła zrobić szybko obiad, obrała ziemniaki, umyła warzywa i przygotowała fileta z kurczaka.
Zawołała ich na obiad, wszyscy zjedli. Kiedy Leon, poszedł do domu się przespać po pracy.
Violetta zmywała naczynia, do kuchni wpadł Diego.
- Idzi odrób lekcje, ja to dokończę- oznajmił
- Daj spokój, dokończę-powiedziała.
- Mam pytanie do ciebie
- Tak ?
- Czy Leon cię dobrze traktuję?
- Jasne jest wspaniałym przyjacielem.
- Przyjacielem? Mam wrażenie, że on oczekuję,czegoś więcej.
- wiem o tym, ale jeszcze nie teraz.
- kochasz go?
- nie wiem jeszcze jak, ale na pewno- obdarzyła go uśmiechem.
- Uciekaj, z pieniędzmi szybko - zawołał do siedemnastoletniej dziewczyny, sam celując do bankowca. Wyszedł pobiegł szybko do samochodu , który odpaliła dziewczyna. Z piskiem opon, wyjechali pod najbardziej niebezpieczną ulicę państwa.
- Jesteście już- powiedział Diego
- Tylko tyle udało się wyciągnąć, dobrze że gliny na czas nie przyjechały.
- Jeszcze tylko takich dwadzieścia- powiedział Leon, rozbierając się.- A będzie nas stać na hamburgera
- Dwadzieścia chyba sto, lepiej zrobić coś raz i porządnie. Zaplanujmy jedną wielką akcję.- Nalała sobie kieliszek koniaku.
- Nawet jeśli to nie z twoim udziałem, - Leon wziął z jej ręki trunek.
- Oddaj to -pisnęła.
- Krzyczeć to ty będziesz w łóżku. Nie robimy tego dla pieniędzy, ja robię to zemsty.
Tomas usiadł wygodnie na fotelu. i zapalił cygaro.
- Coś czuję że zbliżają się nowe porządki.
Drogi człowieku.Myślałeś, że napiszę ci o miłości i o dzieciach. O wspaniałym losie dwóch ludzi. Nie. Będę pisać o zemście, bólu i gniewie. w tym miłości podczas trudnych czasów.
To nie love story.
................................................................................................................................................................................ Hej to ja z nowym opowiadaniem zainspirowały mnie dwie rzeczy film i blog jednej dziewczyny. Oczywiście broń boże nię będe nic kopiować. Z całego serca zapraszam na jej super oopowiadanię
http://leonetta-my-version.blogspot.com/
Najlepszy blog który czytałam. Oczarował mnie. Długi wstęp, ale akcja zacznie się teraz znaczy wiadomo pierwsze rozdziały to trochę takie nudnawe, ale wiecie. POstaram się rozdział w niedzielę. Niewidoczna
Ps. dzięki patty super. Czytałam bloga na pewno skomentuję
-
Szła schodami, przyjaciel mieszkał tuż nad nimi. Zadzwoniła dzwonkiem do drzwi, przed nią stał Leon w samych dżinsach popryskany nowymi perfumami. Spojrzała się na pół gołego chłopaka.
- Hej Viola wejdź - posłusznie wykonała jego prośbę.
- Wszystkiego najlepszego!- Rzuciła mu się na szyje.
- Dzięki- uśmiechną się, wręczyłam mu prezent.
- Viola to za drogie, sam bym zarobił- Wolał, aby dziewczyna sobie coś kupiła.- Ale naprawdę są piękne dziękuje.
Nadal stał bez koszulki, kiedy tylko to zauważył ubrał na siebie czerwoną koszulę w kratę.Była nowa, widać było że szykował się na swoje urodziny.
- Ja już pójdę, musisz się przyszykować.- Wyszła za nim coś powiedział.
O północy siedziała na dachu i rozmyślała, co ją czeka, czy do końca życia będzie mieszkać w tych szarych blokach. Ojciec dawno spał, po za tym, był piątek i przymkną na to oko.
Było trochę zimniej, jej to nie przeszkadzało. Usłyszała kroki, była przekonana że ojciec zauważył że jeszcze siedzi.
- Hej - usłyszała od Leona
- Co tu robisz? To twoja noc powinieneś się bawić.
- I to robię- powiedział.
- Coś cię trapi ? Może w szkolę? Ktoś ci dokucz ?- zadawał różne pytania.
- Nikt mi nie dokucza, nic się nie dzieję.
-Czy nie chciał byś się wyrwać ?
- Wyrwę się w swoim czasie, spokojnie ty też.
- Zaczynam w to wątpić.
- Wyrwiemy się razem- powiedział.
-Sto lat Leon.
- Sto lat.
3 lata później:
Wracała ze szkoły, siedziała na przystanku i oczekiwała autobusu nr.2
- Ej mała czy twoja matka była snajperem?Bo masz wystrzałową figurę- zapytał się ją głupio Leon, kiedy zobaczył ją. Usiadł obok niej i objął ramieniem. Zadowolony prezentował się towarzyszką.
- Żadnych podrywów, ty stary koniu- zażartowała.
- Stary, od kiedy 21 latek jest stary.
- pedofil -powiedziałam
- Za trzy lata będziesz moją żoną.
- Ach tak, przegapiłam ten fakt.Chyba, że na zawsze zostaniesz w frendzone.
- Śmieszna - podniósł ją na rękach.
- Co robisz ?
- Violetto Castillo czy chcesz wyjść za mnie?
- Tak!- uśmiechnęła się-
- Wariaty szepnęła starsza kobieta, do swojego męża.
- Nie pamiętasz jak ja cię nosiłem- powiedział całkiem głośno- Jakby nie ten krzyż! Nadal bym cię nosił.
Wrócili do domu, na podwórku siedział Diego z Federikiem i rozmawiali,od kąt ich ojciec z Tomasem wyjechał za granicę po upragniony zarobek na podwórku było cicho, znaczy dzieci się bawiły.Tomas musiał wyjechać zarobić na mieszkanie, odkąd Lara jest w ciąży ciężko pracuję.
Federico siedział i rozmawiał z bratem na temat, szkoły z której dopiero wrócił, obok nich leżał plecak. Diego odpalił papierosa, z chęcią wyjechał by zacząć się dorabiać powoli, ale kto by został z dorastającym rodzeństwem. Nie martwił się o Fede, bardziej chciał zaopiekować się Violettą, delikatnie rzeczy biorąc miał mieszane uczucia do Leona. Był jego przyjacielem, wiedział że Leon czeka aż Violetta będzie miała upragnione chociaż 17 lat. Jednak fakt różnicy wieku, czyli 6 lat dołował go. Nie ruszy jej teraz, ale co będzie się działo później.
Usadziła się miedzy swoich braci.
- Jedliście już?- zapytała. Wszyscy z obecnych mężczyzn pokiwali głowami na znak nie.
Poszła zrobić szybko obiad, obrała ziemniaki, umyła warzywa i przygotowała fileta z kurczaka.
Zawołała ich na obiad, wszyscy zjedli. Kiedy Leon, poszedł do domu się przespać po pracy.
Violetta zmywała naczynia, do kuchni wpadł Diego.
- Idzi odrób lekcje, ja to dokończę- oznajmił
- Daj spokój, dokończę-powiedziała.
- Mam pytanie do ciebie
- Tak ?
- Czy Leon cię dobrze traktuję?
- Jasne jest wspaniałym przyjacielem.
- Przyjacielem? Mam wrażenie, że on oczekuję,czegoś więcej.
- wiem o tym, ale jeszcze nie teraz.
- kochasz go?
- nie wiem jeszcze jak, ale na pewno- obdarzyła go uśmiechem.
- Uciekaj, z pieniędzmi szybko - zawołał do siedemnastoletniej dziewczyny, sam celując do bankowca. Wyszedł pobiegł szybko do samochodu , który odpaliła dziewczyna. Z piskiem opon, wyjechali pod najbardziej niebezpieczną ulicę państwa.
- Jesteście już- powiedział Diego
- Tylko tyle udało się wyciągnąć, dobrze że gliny na czas nie przyjechały.
- Jeszcze tylko takich dwadzieścia- powiedział Leon, rozbierając się.- A będzie nas stać na hamburgera
- Dwadzieścia chyba sto, lepiej zrobić coś raz i porządnie. Zaplanujmy jedną wielką akcję.- Nalała sobie kieliszek koniaku.
- Nawet jeśli to nie z twoim udziałem, - Leon wziął z jej ręki trunek.
- Oddaj to -pisnęła.
- Krzyczeć to ty będziesz w łóżku. Nie robimy tego dla pieniędzy, ja robię to zemsty.
Tomas usiadł wygodnie na fotelu. i zapalił cygaro.
- Coś czuję że zbliżają się nowe porządki.
Drogi człowieku.Myślałeś, że napiszę ci o miłości i o dzieciach. O wspaniałym losie dwóch ludzi. Nie. Będę pisać o zemście, bólu i gniewie. w tym miłości podczas trudnych czasów.
To nie love story.
................................................................................................................................................................................ Hej to ja z nowym opowiadaniem zainspirowały mnie dwie rzeczy film i blog jednej dziewczyny. Oczywiście broń boże nię będe nic kopiować. Z całego serca zapraszam na jej super oopowiadanię
http://leonetta-my-version.blogspot.com/
Najlepszy blog który czytałam. Oczarował mnie. Długi wstęp, ale akcja zacznie się teraz znaczy wiadomo pierwsze rozdziały to trochę takie nudnawe, ale wiecie. POstaram się rozdział w niedzielę. Niewidoczna
Ps. dzięki patty super. Czytałam bloga na pewno skomentuję
-
Zyskałaś nową czytelniczke!
OdpowiedzUsuńOpowiadanie zapowiada się ciekawie.
Takie inne. Fajna tematyka.
Prolog genialny!
Chce już next'a!
Czekam!
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤