Łączna liczba wyświetleń
piątek, 25 marca 2016
Rozdział 9
I chociaż walczysz z całych sił,
O coś więcej niż parę chwil.
Po cichu ciągle wierzę, że
Nadejdzie taki dzień
Gdy wrócisz by stąd zabrać mnie
I powiesz mi
Wciąż kocham cię
Wciąż kocham cię.
W mieście, wszystko się zatrzymało, słyszeliśmy trzy alarmy, nigdy w życiu nic nie było tak głośne, jak teraz, co się dzieję. Wszędzie gruzy, wszędzie martwe ciała, widzę go leżącego, mężczyznę, który poświęcił całe życie, aby nic mi nie zabrakło, mężczyznę o zmarszczkach, które nie były oznaką starości, uznawałam je za oznaki cierpienia. Kochała tylko jedną nad życie, mimo ile bym się starała, ją kochał bardziej, byliśmy prawię takie same..Jednak , to ona oczarowała jego serce do końca. Wiem co czuł, też ją kochałam, ale nigdy tak jak on. Bał się śmierci, mimo to, że wydawał się człowiekiem mało strachliwym. Wierzył w Boga, ale wiedział że nie dostanie się do raju, według niego był stracony. Ale chyba nikt, nie jest osądzony, na zawszę? Zginą mój ojciec. Histeria, władała mną, krzyczałam, byłam na celowniku, nie czułam strachu. Wiedziałam, że strzeli tylko to umieją najlepiej. Poczułam mocne szarpniecie, przez Leona. Schowaliśmy się za ścianą, kamienic, która była w nie naruszonym stanie.
- Oszalałaś!!!!!! Violetta, mieli nas na celowniku !!!!- krzyczał na mnie, nie miał zamiaru przestać. Jego ubranie było brudne, pokrwawione, a na policzku znajdowała się nowa rana od oparzeń.
- Zarządzam batalią,, muszę mieć wszystko pod kontrolą, nasi przodkowie pracowali nad tym. Wiedziałaś na co się piszesz. - Jego ton zamiast się uspokaja, był coraz groźniejszy, był w szoku. Nie miał zamiaru przestać lamentować.- Violetta, to jest wojna.
- Ucieknijmy tam daleko, gdzie nikt nas nigdy nie znajdzie. Tylko ty i ja.
- Violetta, to jest życie, pamiętaj to co widzisz dzisiaj, jutro zobaczysz w całkiem innym miejscu.
- Leon- jedna gorzka łza spłynęła po moim policzku.- Podał mi pistolet, chwyciłam go.
- Pamiętasz za co to robimy?- zapytał
- Za dzieci wygnane takie jak my- powiedziałam
- Popatrz oni na to czekają. Czekali żeby nas zabić, jesteśmy niechciani. Gorsi. A wiesz dlaczego?
- Bo nie chcę być ich służącą, niewolnicą, chcę spełnić marzenia. Leon jak my doprowadziliśmy do tego ?
- Nie wiem- odpowiedział strzelając do mundurowego ze strony władzy. Władza nie walczy, walczą tacy jak my. Jeśli damy radę, włamiemy się do parlamentu.
Ale stop.... To dopiero nadejdzie. A ważniejsze jest to co się stało przed.
- Aaała boli- Zaśmiałam się kończąc zakładając plaster na jego czoło. Wygląda z nim tak rozkosznie, ale prawda boli, wiem że on może być bezlitosny w czasie kiedy chodzi o moją sprawę.
Udowodnił to ostatnimi czasy, zabijając jednego z ważniejszych ludzi, tutejszej meksykańskiej. Super teraz mamy naprawdę, tragiczną sprawę. Zamiast mieć sojuszników, to kolejny wróg do kolekcji. Ich celem są tylko dobra materialne. Nasza grupa przestępcza, chcę wolności. Nie wyjaśniłam wam jednej z najważniejszych spraw naszego rządu. Głosować na nową władzę, mogą tylko mieszkańcy środkowej części stanów, ci po lewej czy prawej strony, poświęceni są ciężkiej fizycznej pracy. My nawet nie mamy metryk urodzenia. Jedynym dokumentem jest legitymacja STB na której napisany jest numer i nazwisko rodziny, oraz stan majątkowy. Spał, obserwowałam go, ziewał delikatnie. Bardzo go kocham, powtarzam to już 10 raz, ale czy każda dziewczyna marzy o tym, co ja teraz przeżywam. Chciałam cały czas być przy nim. Włączyłam stary telewizor, jest godzina 19:00 same wiadomości. Mówione jest o napadzie na bank jubilerski, i że dwie znienawidzone mafię musiały działać razem. Zamarłam kiedy na ekranie starego telewizora, pojawiła się moja twarz. W poszukiwanych....
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
Wiem że średnie, ale już chciałam dodać przed Niedzielą. Wesołych świat.
Trochę mi smutno bo nie napłyneła do mnie żadna praca ,a le faktem jest to że dopiero co rozpoczełam konkurs. I wiem że potrzebujecie czasu. Wiecie użadzałam na tym blogu 2 razy konkurs i nikomu sie nie chciało, więc myśle na ten temat pesymistycznie
wtorek, 22 marca 2016
/ konkus
Konkurs
Konkurs polega na tym żeby napisać opowiadanie o Leonettcie albo innej parze.
Nie przeszkadza mi fakt, że os był kiedyś publikowany.
Termin prac myślę o 8 kwietnia 2016 , wyniki ogłoszę 9 kwietnia.
karolina10mvm@wp.pl
- Grand prix (czyli najlepsze ze wszystkiego ) Super Niespodzianka
- 1 miejsce to filmik specjalnie dla uczestnika i kolarz, specjalny one shot odemnie( będzie tylko wygrany mógł przeczytać) i polecanie bloga, oraz specjalny wywiad z uczestnikiem.
- 2 miejsce to kolarz , komentowanie bloga przez 2 tygodnie
- 3 miejsce kolarz, nagroda poprzez życzenie laureata
- każda praca dostanie wyróżnienie - to dla każdego kolaż
- Dla każdemu uczestnikowi odpiszę i serdecznie podziękuje za pracę i czas
Każda praca będzie opublikowana z nazwą bloga. Każdy blog który weźmie udział w kursie zostanie w stawiony w rubryce polecany którzy wszyscy znamy.
wiem że nie chętnie bierzecie udział, ale spróbujcie wierze w was. W komentarzu ewentualnie pisać, kto bierze udział.
niedziela, 20 marca 2016
Rozdział 8
Jesteśmy obcy, dla siebie obcy - niepierwszy rok
Czarne owce, ofiary, łowcy - co drugi blok
Tworzą mosty - burzymy mosty, palimy ląd
Lecz wierzymy bracie tylko w jeden sąd.
Violetta:
Wjechaliśmy w dolinę koszmaru, gdzie słono płaci się za błędy. To miejsce jest okrutne, człowiek jest dla człowieka tak obcy, jak niebo dla piekła. Jakie porównania, całkiem nie jak ja. Obecnie znajdujemy się w dzielnicy red light ( czerwone latarnie). Prostytutki chodzą cały czas po ulicach, prawie nagie, mocno wymalowane, natomiast mężczyźni najczęściej to okrutni Meksykanie albo czarnoskórzy. Pamiętam pierwszy dzień kiedy wjechaliśmy do tej dzielnicy, poszłam tylko do sklepu, zaczepił mnie jakiś Meksykanin, strasznie się różniłam pośród tych ludzi, byłam inna. I tak byłam traktowana. Objął mnie w pasie, wkładając rękę pod moje spodnie, szarpałam się,
- Puta- nie znałam hiszpańskiego coś szeptał pod nosem. Nadal się szarpałam, krzyczałam o pomoc, nic żadnego ratunku, dużo osób patrzyło i omijało mnie, tak jakby to było coś nadzwyczajnego. W tedy nadleciał Leon z Federikiem kiedy tylko zobaczyli całą akcję natychmiast rzucili się na cudzoziemca, Leon wpadł w furię.
- Eres una puta, terminado rapidamente con usted. ( Ps. moja gramatyka z hiszpańskiego to jest coś)- powiedział Leon po hiszpańsku, nie wspominałam, że jest meksykaninem a w jego żyłach płynie latynoska krew. Nie wiedziałam co mówi, ale było to mega obraźliwe. Facet klęczał zwijała się z bólu, płakałam nie mogłam dłużej być silna, to mnie przerosło. A to dopiero pierwszy dzień. Co będzie potem, nie mam zamiaru już wychodzić z domu. Pobiegłam do naszego, starego mieszkania gdzie na razie mieszkamy. Szybko zatrzasnęłam się w pustym pokoju, korzystałam z tego że będę mogła być sama chociaż przez 15 minut. Ale tu nie można być samemu, nie ma to jak dzielić 2 pokoje na 12 osób, śpimy na brudnych, niewygodnych materacach, po dwie osoby. Ten mężczyzna był za blisko, czuję się strasznie upokorzona, zostałam potraktowana jak śmieć, jak zwykła dziwka. Zwinęłam się w kłębek, płacz był moim ukojeniem, płacz był bliską mi osobą, kiedy płakałam nie było mi lepiej, bo płacz zawsze przypominał mi o tym, że kiedyś już płakałam. Płacz. Myślałam o tym zdarzeniu, nie przejmowałam się nawet tym, że Leon tam został. Nie ma żadnej dziewczyny na tej wyprawię, on są tylko ich kobietami, ja jestem częścią bandy przestępczej. To nie one są narażane na takie wydarzenia. Diego patrzył się na mnie, zamknęłam oczy, nadal się przyglądał. Nie chcę go tu , niech wyjdzie, odejdź. Chciałam na niego krzyczeć, w tedy też go kochałam. Ale nie chcę żeby patrzył się na moją postać. Naglę Federico razem z Tomasem, wnieśli ledwo żyjącego Leona. Jego ciało było zakrwawione, siniaki zakrywały jego szmaragdowe. Na jego widok, wstałam to nie było ważne co zaszło. To on nie może ustać na własnych nogach, położyli go na naszym łóżku. Jego ręce były brudne, zakażone.
- Szybko apteczka! Na co czekacie!- Sami byli w podobnym stanie, była awantura. Teraz zacznie się tragedia, w tej dzielnicy nie będziemy mieć życia, jak mamy spędzić tu 6 miesięcy. Jęczał z bólu, jeszcze nigdy, tak go nie załatwili.
- Viola, zostaw- złapał mnie za rękę, w której trzymałam wacik, do wyczyszczenia ran.
-Leon, wytrzymasz, nie takie rzeczy wytrzymałeś. Niezłomni, nie pamiętasz.- spojrzałam na niego, trzymałam go mocno za rękę.
- Zabiłem go- wyszeptał. Przytuliłam go, tylko jego dotyk doprowadza mnie do szaleństwa.- Nikt!-podniósł ton, podnosząc się z miejsca, nie umiał utrzymać się na nogach - Nikt nie dotknie mojej kobiety- Federico chciał go usadowić, na łóżku.- Jeden jej włos, a zniszczę każdego, nie ważne czy to mój wróg, czy rodzina, zniszczę.
- Leon, chodzi położymy się-kontynuowałam mój opatrunek, nie byli się normalnie, ten typ wyciągną nóż. Zasnął wyglądał tak niewinnie, musiało go to wiele kosztować. Mój ojciec miał rację, wchodząc e to żegnamy się z dzieciństwem, to nie zabawa. Dopiero sobie to uświadomiła, te ściany sprzed wojen, pokazują mi tylko co się zaczyna. Zaczyna się wojna, przeciwko systemowi, powstaną ci najmniejsi. Bo tacy jak my im szkodzimy. Kocham go, kocham go tak bardzo, ale czemu go w to mieszali, powinien myć szczęśliwy, to moja przyszłość nie jego. On nie miał rodzinny w gangu, nic nie wiem o jego rodzinie, wychowywał się sam, z babcią która nie żyję od 6 lat. On to 23 lata cierpienia. Pamiętam moją pierwszą komunię, on dał mi różaniec, kazał nigdy nie zapominać, z skąd pochodzę, żebym była szczęśliwa. Wietrzył że nic złego mnie nie spotka, w tedy nie świętowałam, siedziałam w białej sukience na dachu, niebo było tak piękne. Wszyscy siedzieli biesiadowali, tylko ja chciałam posiedzieć spokojnie pomyśleć. w tedy przyszedł do mnie Leon, tylko on znał to miejsce.
-Patrz co mam- podał mi cały talerz ciastek.
- Dzięki
- Wiesz co Violu, tak cię kocham że mógłbym siebie zabić, abyś ty była szczęśliwa.
- Nie mogłabym być szczęśliwa bez ciebie.
- Jeśli za 10 lat to samo powiesz, nic nie powiem tylko uklęknę na kolano, poświęcając ci całe życie.
Nie ważne gdzie będziemy.
poniedziałek, 14 marca 2016
Rozdział 7 cz.2
Kimś jestem kto,
wie o co chodzi poznałem ulicę,
Kimś jestem kto,
wie skąd pochodzi nie chcę być na szczycie,
Kimś jestem kto,
potrafi kochać nienawidzić życie,
dawno wracam stamtąd gdzie Ty dopiero idziesz.
Leon:
- Leon, czy to oni - zapytała przerażona Violetta, cała drżała, nie oszukując się też wolałbym, że by to była policja.
- Nie denerwuj się-powiedziałem do niej suchym głosem. Muszę teraz, zadbać o wszystkich którzy znajdują się w tym samochodzie. Jeden niewłaściwy ruch, i może to się dla nas źle skończyć.
- Mówiłam że to zły pomysł napadać na sklep w ich okolicach- trejkotała jak katarynka Violetta, zawsze tak robi. Nikt się nie przejmuję jej słowami, papla od rzeczy. Musieliśmy załatwić ten sklep, klejnoty w nim znajdujące były mało ważne, w tym sklepie były wszystkie adresy głównych siedzib mojego ojca. Teraz mam go na tacy, tylko aby grupa która jedzie za nami dała nam spokój. Czemu oni cały czas się panoszą. Violetta strasznie się ich boi z opowieści ojca, ja parę lat temu miałem z nimi do czynienia.Nie są tacy okrutni, są raczej słabi, uważają się za nie wiadomo kogo. Nienawidzę ich, z jednego powodu, nie szanowania kobiet. Zgarniają kobietę, i ją wykorzystują jak zwykłą szmatę. Najbardziej kochają kobiety wrogów, a nim akurat jestem ja, sama nasza grupka przestępcza, ich tak nie drażni, jak sama moja osoba. Od dłuższej pory sadzili się na Violę, raz nawet jeden chciał się do niej dobrać , dobrze wiedzą że jest dla mnie najważniejsza. Muszę się zatrzymać na poboczu, jeśli pojadę dalej mogą domyśleć się, gdzie obecnie się znajdujemy. Trzeba załatwić teraz sprawę, i mieć ich z głowy, mam nadzieję, że pójdzie do sprawnie. Ja dzisiaj kierowałem całą misją, nie było z nami Tomasa.
- Masz schowaj to w dekolt- dałem jej do ręki pamięć usb,- Pod żadnym pozorem nie masz nie wychodzić z samochodu, nawet jakby mnie postrzelili, masz nie wysiadać.Zamknij się w samochodzie.
- Leon nie, nie idź tam, zgubimy ich.
- Violetta rób co każę.- ignorując dziewczynę , zjechałem na pobocze, - Diego, Maxi, wysiadamy.- zwróciłem się do towarzyszy. Miałem w ręku pistolet, odbezpieczony, nabity gotowy do pełnienia swojego obowiązku.
- O hej Leon - powiedziała Gery, Czy ona kiedyś będzie ładna - zastanawiałem się, patrzyła na mnie z nienawiścią.
- Ta dość miłe spotkanie, jak tam kot Alfred wyzdrowiała mu noga- Chciałem ją jeszcze bardziej zdenerwować, pewnie zaraz przyjdzie jej boy Alex.
- Zdechł - odpowiedziała- Co robiliście, po naszej stronie, od 2 miesięcy planowaliśmy zamach na ten sklep.
- Powiedzmy, że nie uznaje twojego podziału lllinois- powiedziałem i zaśmiałem się drwiąco. Dobrze wiedziałaś że w chicago, musimy zostać i to wykorzystałaś.
- Powinienem cię teraz zabić- nagle obok Gery staną jej chłopak.
- Cześć Alex, wiesz nieźle się wyrobiłeś, na reszcie spadł ci brzuch
- Verdas wiedziałem że będziesz nikim, to ja mam główne plany miasta podziemnego.
- Ja mam coś o wiele cenniejszego, ale spokojnie marnujemy tylko nasz czas. Dobrze wiesz, że mamy całkiem inne cele i do tej pory nie wchodziliśmy sobie w drogę.
- Powiedzmy że masz racje Leon, ale wiesz że kiedyś będziemy musieli się ze sobą rozliczyć.
- Zobaczymy kto przegra, bracie.- Ze ktoś taki jest w mojej rodzinie, wstyd pomyślałem, odjechali, mogłem go zabić był sam tylko z loszką. Ale nie Leona musiały targnąć emocje, pomyślałem. Miałem tyle okazji, żeby go zabić, tylko plącze się pod nogami. Wiem, że jakby chciał to by siłą zaciągnął Violettę, szmaciarz bez wartości, tak jak mój ojciec, niech sobie rękę podadzą.
Wróciłem do samochodu, jak zwykle podenerwowany po ich wizycie.
- Leon, ja poprowadzę, idź na tył n
samochodu ty człowieku prowadzić nie będziesz. Nie chciałem się z nim kłócić. Usiadłem obok Violetty, przypomniało mi się jej piękne roznegliżowane ciało. Jest tak piękną kobietą, tylko ją potrafię nazwać swoją rodziną. Kochała mnie niezależnie jakie błędy popełniałem. Nie byłem jej bratem, a traktowała mnie na tej samej zasadzie, czasami miałem wrażenie, że za wszelką cenne chcę wtargnąć w tą rodzinę.
Ale ja nigdy nie będę Castillo, ja od zawsze byłem Verdas, ale to dobrze, kocham Violettę jak kobietę mojego życia. Obserwowałem jej każdy ruch podczas podróży. Patrzyłem na jej goły brzuch,miała na sobie boyfriendy i zwykle trampki, i dużo za dużą skórę. Zawsze ją nakłada tą skórę, nie ważne jaka była to okazja. Dostała ja od mnie kiedy miała 12 lat, ja jako dojrzały 18 wyrastałem już z moich ubrań, najbardziej zdenerwował mnie fakt że nie mieściłem się w swojej skórze którą posiadałem od 2 lat. Nie zapinała się w pasie, w tym czasie momentalnie przybrałem mięśni, fakt dużo ćwiczyłem. Kiedy segregowałem ubrania, pomagała mi przy tym Violetta. Naglę zatrzymała wzrok na mojej prawie nowej, niezniszczonej kurtce.
- Nie chodzisz już w niej?- zapytała z dziwnym wyrazem twarzy
- No widzisz wyrosłem- stwierdziłem-spojrzałem na nią z zaciekawieniem- Chcesz przymierzyć ?- zapytałem, wiedziałem że chcę to zrobić od pewnego czasu. Nałożyła ją zwisała, była za duża, ale za to jak ładnie w niej wyglądała.
- Bardzo ci ładnie w niej.
- Leon mogę ją zatrzymać, będę w niej chodzić na zawszę.
- Jasne, aż tak ci się spodobała?
- Tak, jest najpiękniejszym ubraniem na świecie
- Dlaczego, tak sądzisz?
- Bo jest twoja...
czwartek, 10 marca 2016
Rozdział 7 cz 1 ( wydanie specjalne)
Władza jest w pieniądzach, pieniądze są we władzy
Minuta po minucie, godzina po godzinie
Każdy biegnie, ale połowa z nich nie patrzy
Coś się dzieję w kuchni, ale nie wiem co gotują
Mówią, że muszę się uczyć, ale tutaj nie ma nikogo, kto mógłby mnie nauczać
Jeśli nie mogą tego zrozumieć, to jak mogą do mnie dotrzeć?
Przypuszczam, że nie mogą, przypuszczam, że nie będą mogli
Przypuszczam, że udają, to dlatego wiem, że moje życie jest nieszczęśliwe, głupcze
7 dzień pobytu
Leon:
Violetta siedzi na blacie w kuchni, wszystkich wywiało gdzieś na plaże, czy tylko nam się już znudziło opalanie i pływanie, a jeszcze kolejne 7 dni przed nami. Violetta była jakaś nieobecna, błądziła w myślach, siedziała w krótkim puszystym szlafroku. Położyłem rękę na jej łodzie delikatnie, jeździłem po całej powierzchni. Nie reagowała, czasami za takie zachowania, robiła awanturki. Jechałem ręką coraz wyżej, wyżej. Ona nic nie reagowała, dziwne coś nie jest w porządku.
- Leon co się stało, z twoim tatą. On żyję?- zdziwiło mnie to pytanie.
- Żyje- od razu mi przerwała.
- ale mówiłeś, że już go nie ma- popatrzyła, na mnie , trochę korzystałem z mojego położenia ręki .
- Nie kłamałem... On dla mnie nie istnieje- stwierdziłem- Skończmy ten temat.
- Leon opowiedz, możesz mi zaufać- powiedziała, łapiąc mnie za klatę.
- Violetta, jeśli wszystko ma się udać, muszę zachować się cicho, dowiesz się obiecuje.Nie mogłem jej powiedzieć, prawdy nie teraz, kiedy zaczynamy długoletnią misje.
- dobrze- powiedziała z zgorszoną miną- A tak poza tym gdzie ty trzymasz te ręce
- Ładnie to tak, bez bielizny chodzić- kiedy to powiedziałem, zadziałałem na nią jak płachta na byka.
- Ty łobuzie- kuszącym głosem,jednak nie została wytrącona z równowagi, chyba ma chcicę pomyślałem. Jak każdy facet, musiałem wykorzystać, tą niebanalną szanse. Przesunąłem rękę na pośladek, delikatnie wsadziłem ją pomiędzy blat, a i pod jej pupę, i podniosłem na górę. Chciałem zanieść ją na górę, ale mnie powstrzymała.
- Choć weźmiemy prysznic- zaproponowała.
- Jestem za żeby zobaczyć twoje boskie ciało
- wiem staruszku - Zakpiła sobie co ja usłyszałem, wypraszam sobie.
- Ja staruszek, zaraz ci pokaże siłę 1992.
- Tak a jak to zrobisz- Przycisnąłem ręką, zamieszczoną na jej plecach. Tak aby jej piersi ocierały się o moją klatkę piersiową. Jęczała dlatego ,że oplotła nogi na moich biodrach, a brak bielizny bardziej ją rozkręcał. Zauważyłem, że mój kolega lekko się wbija w jej pochwę, jednak ubrania nie umożliwiały mu zbliżenie. Zaniosłem ją do łazienki, tam się szybko rozebrałem, a Violetta zdjęła tylko szlafrok. kiedy byliśmy już w kabinie pod strugami wody. Delikatnie ją pocałowałem, ona jak zwykle musiała się ze mną droczyć.
- Powiadasz o roczniku 1992, co miałeś mi staruszku pokazać- wtedy całkiem mnie rozkochała w sobie. Nie wiedziałem co się dzieję, byłem tak oczarowany nią. Nie myślałem, pierwszy raz w życiu nie myślałem. wbiłem się w nią, bez opamiętania. Poczułem się jak zwierzę, pragnąłem jej tak bardzo. A teraz jesteśmy tu, ona naga. Zadyszana chce coś powiedzieć, jednak nie zmienia to faktu, że nadal w niej jestem.
- Chciałaaaaaaaałam ciiiii powwwiedzieć yyy, że już brałam prysznic.- uśmiechnąłem się do niej, najbardziej serdeczniej w życiu
Było cudownie, ale czy czegoś nie zapomnieliśmy
Prezerwatywa, pomyślałem.
...................................................................................................................................................................
- Ręce do góry, to napad!!!!- krzyczał młody chłopak ubrany w maskę. Sprzedawczyni w sklepie jubilerskim, widać jej oczach strach. Za każdym razem się boją, boją się siebie na wzajem tchużę Głuch, teraz tylko to słyszę, chociaż wokół słychać wystrzały, rozbite szyby, pakujemy wszystko co się świeci, co drogie. Kiedy my cierpimy poprzez głód, w całym kraju jest kryzys. Oni nakładają drogą biżuterie. Uderzyliśmy w najbardziej drogi i pożądany sklep w stanach. Zwinie pakowałem towar możemy być jeszcze 2 minut , zaraz Maxi odhaczy do nowa prąd, i w tedy drzwi alarmowe się włączą. Widzę Violettę pakuje szybko caly worek bizuteri po pare tysinecy za sztukę. Na parę sekund spojrzałem sie w jej tyłek, jesze 2 godziny temu pieprzylismy się pod prysznicem. Diego szybko zdejmuje kamere,zgniata noga urzadzenie a karte pamięci wkłada za biust Violi
. Idziemy krzyknął em na ekipe,
-zgarniamy się zaraz psiarskie, tu wpadną.
Wziąłem od Violetty worek ze szmaragdami, niezauwazeni wyszlismy z budynku. Z piskiem opon, dojechaliśmy
-zauważyli nas, super - tylko to nie byla policja. To było coś znacznie gorszego
poniedziałek, 7 marca 2016
Rozdział 6
Dedykacja dla trzech super kobitek Patty**Super, Maddy, beverths
Ps. Ich blogi są w zakładce.
Violetta
I wtedy to się stało, oddałam się mu, całą , moje ciało należy tylko i wyłącznie dla niego.Zapamiętam te noc do końca życia, była ona najważniejsza. Jedyna. Jestem w gangu i będę w nim od początku do końca. Niedługo zacznie się najgorsze, pamiętajcie zło jest w sód nas.. Teraz leżę patrzę w sufit i się śmieję się. Ale nie tak jak zawsze, szczerze po paru latach szczerzę się śmieję. Leżę w łóżku w jego koszuli, rozciągam się po rozwalonej pościeli. Widzę śpiącego Leona i jego cudowne poszarpane włoski. Zauważyłam na jego plecach liczne rany i zadrapania, ups pomyślałam.
Biedne maleństwo, czułam idealny stan, taki bez problemowy.
-Otworzył- delikatnie powieki, wyglądał bezradnie jak małe dziecko. Chwilę się zastanawiał, co się dzieję.Kiedy obudził się już naprawdę , zobaczył mnie i zaczął mnie cmokać po całym cielę, to były szybkie pocałunki. Które łaskotały moją skórę, zaczęłam się śmiać się tak głośno.
- Leon, zostaw mnie- teraz całkiem mnie łaskotał.- Leon !!!- piszczałam - Ratunku, Leon!!!!
- Już pędzę Viola- usłyszeliśmy krzyk Federico, za chwilę zobaczyliśmy Federico w roli głównej z gaśnicą. Zaśmialiśmy się, prawie leżąc ze śmiechu.
- ładnie to tak żartować w braciszka - powiedział do mnie
- Troszeczkę słoneczko - powiedziałam.
- Aaaaa powiedzmy że wam nie przeszkadzam, szacunek bracie- powiedział i przybił piątkę z Leonem.
- Yyy- kaszlnęłam
- A no tak Violu, tobie nie ma co gratulować, popatrz kogo wybrałaś, gdzie ty miałaś oczy.- W tedy do pokoju wtargnęła Ludmiła.
- Federico Monika Castillo, mówiłam ci, że masz im nie przeszkadzać. Ile trzeba ci razy coś powtarzać. Chciałam rycerza z bajki, a najwyżej mam chłopaka z zakutym łbem.
- No nie przeszkadzajcie sobie- powiedział i zrobił te swoje super brwi. Postanowił wyjść, co było wszystkim na rękę. Leżałam wtulona w Leona, kiedy naglę posadził się do pozycji oparcia o przód łóżka, z szafki nocnej wyjął skręta, przy czym go odpalił zapalniczką. Bez żadnych skrupułów zaciągną się blantem. Chwycił moją żuchwę, lekko ją rozchylając, wypuścił tam cały dym całując mnie przy tym, następnie go wydmuchaliśmy, zakasłałam lekko.Pierwszy raz zażyłam narkotyk.Aż przypomniałam sobie słowa matki." Przeżyłam tak wiele, jednocześnie nic nie przeżywając" nadal nie znam znaczenia słów.
- Niedługo skończę 24 lata, a ja jak głupi zakochany jestem w 18 latcę. Powinienem być poważny, powinienem być przykładem, powinienem żyć jak inni ludzie
- My nigdy nie będziemy normalnymi ludźmi.- powiedziałam. Postanowiliśmy się ubrać,ubrałam biały zwykły podkoszulek i dżinsowe spodenki. Natomiast Leon nałożył koszulkę z nike i do tego jakieś czarne spodenki.
- To co schodzimy na śniadanie?- zapytałam się grzebiąc w walizce, w tym szukając okularów przeciwsłonecznych. Niespodziewanie wziął mnie na ręce i zaniósł na dół.
- Leon, nie , jestem ciężka- prychną.- Już jesteśmy na dole, możesz mnie puścić.
- Ale po co?- zaśmiał się. - Choć na plaże.- zaproponował,jak ja dawno nie byłam na plaży, ostatnio chyba 3 lata temu. Tak, dokładnie pamiętam ten dzień, byliśmy tam w 5. Tylko my bracia ja i Leon, dziewczyny będące na tej plażyz dziwną miną przyglądały się mojej osobie. Nie dlatego że siedziałam z 20 latkami, tylko że byłam jedną kobietą na 4 przystojnych mężczyzn. Pamiętam że nie było widać przepaści wiekowej, miałam dorosły wyraz twarzy, wyglądałam w sumie jak 17 latka.
Leżałam spokojnie na kocu opalając się, nie spieszyło mi się do wody. Słońce idealnie grzało, myślałam nad swoją przyszłością. Było mi tak idealnie, kiedy poczułam duże ręce na moich plecach.Uchyliłam głowę zobaczyłam, że to Leon. To tylko mój Leon- pomyślałam.Delikatnie rozmasowywał olejek do opalania. Nie chciałam żeby słyszał delikatne mruczenie z mojej strony.
- Czy ty nigdy nie pomyślisz o sobie- powiedział mi do ucha.
- Po co jak ty o mnie dbasz.- stwierdziłam fakty.
- A o mnie kto zadba?- zapytał
- Kiedyś tak o ciebie zadbam delikatnie odwróciłam się, że ja leżałam na jego widoku, a on siedział z rozkrokiem na de mną był już bez koszulki. Włosy miał mokre i nie ułożone, opadały na jego Dziwnie to wyglądało przyznam. Siedział w tej pozycji i patrzył się na mnie 10 minut, nie odzywając się. Czułam się lekko niezręcznie , byłam w samym bikini, patrzył się na moje oczy, ale jednak to mężczyzna i spojrzał się 2 razy na biust, ale mu wybaczyłam. Został wybudzony z transu, przez moich braci którzy wylali na niego miskę zimnej i brudnej wody z jeziora. Chociaż na mnie sie to też odbiło ale nie tak jak na nim. Zaczęłam się z nimi strasznie śmiać z tej sytuacji. Oczywiście wszyscy wrzucili mnie do jeziora, kiedy byłam najbardziej rozgrzana.To był naprawdę udany dzień...
Kiedy doszliśmy nad wodę, szybko rozebrałam się, było tak gorąco, nawet sporo ludzi. Widziałam, że jakiś 15 latek zachłannie się mi przygląda. Jak Leon to zauważył, dał mi causa, wtedy odwrócił swój wzrok. Leon zdjął koszulkę przy tym pokazując swoje wytatuowane plecy, najbardziej bolało go na żebrach.Idealnie to wyglądało przy jego posturze. Często słyszy że uciekł z więzienia od naszej sąsiadki. Jest miła, ale dosyć prostacka. Wiedziała czym zajmowali się nasi rodzice. Kiedyś powiedziała" Oj szkoda was chłopcy, szkoda" nie zapomnę tych słów, czy ona coś sugeruje.To mogą być nasze ostatnie szczęśliwe dwa tygodnie.Nie myśl tak, Violetta będziesz szczęśliwa, będziesz szczęśliwa. Stanęłam w wodzie, woda dotykała moich kostek. Zamyślona obserwowałam szczęśliwą rodzinkę ,kochająca mama, tata który ma na barkach całą rodzinę, i ono, szczęśliwe dziecko.
- Chciałaś zawsze mieć dziecko- Usłyszałam od Leona.
-Tak, ale zdaje sobie sprawę, że nie zapewnię mu normalnego życia.
- Możemy zawszę odejść, poradzimy sobie, we dwoje-powiedział chociaż wiem że na rękę jest mu zostać.
- Leon, wyobrażasz to sobie ja nie mam dobrego wykształcenia, nie pisałam matury, a ty sam nas nie utrzymasz- chciałam rozsądnie myśleć- Nie zapewnimy mu przyszłości.
-Violu ja chcę żebyś była szczęśliwa, a nie chcę cię zmuszać-
- Ty nigdy mnie do niczego nie zmuszałeś, a w szczególności do miłości. w tedy delikatnie przesuną ręką za jednym zamachem, moje wcięcie w talii, czułam dreszczyk cudownej przyjemności.
- Po tym co się niedługo stanie, nic nie będzie takie same. Te napady na bank, kradzieże, czy to zabójstwo, to nic przy tym co będzie. Musimy zamieszkać w najbardziej niebezpiecznej dzielnicy, tam łatwo się wchodzi, ale najłatwiejsze wyjście jest przez śmierć.
- Będzie zabójstwo i my będziemy brać w nim udział- powiedzieliśmy razem
- Choć popływamy - delikatnie przeciągną mnie do wody. Kiedy tak sobie pływaliśmy, zachciałam na chwilę stanąć, nie miałam pod sobą gruntu. przestraszyłam się, nerwowo zaczęłam się trzymać Leona. On zauważył to od razu złapał mnie za nogi tak że mogłam już spokojnie oglądać wszystko z jego widoku. Zarzuciłam swoje ręce, delikatnie ucałowałam jego policzek. Po jakiejś godzinie pływania i zabaw w wodzie, postanowiliśmy z niej wyjść. Było mi dość chłodno, ale dopiero teraz zauważyłam że obok naszych rzeczy siedzą nasi znajomi, spora z nas ekipa.
- hej, przywitałam się bo z niektórymi się dzisiaj nie spotkałam jeszcze. Miałam wrażenie że przez tą noc, się dziwnie na mnie patrzą.A jak kiedyś Diego przyprowadził Fran i się z nią zabawiał to nie robiłam problemu. Fakt, że przespałam się z Verdasem, ale to nic ekscytującego mam 18 lat niektórzy uważają że za późno, a niektórzy że za wcześnie, ale przedewszystkim to jest moja osobista sprawa. Usiadłam na kocu, wzięłam do ręki ręcznik i go na siebie zarzuciłam. Zauważyłam, że Leon zabrał Leona pod pretekstem zobaczenia gdzie można smacznie zjeść. Jakoś trudno mi to wyobrazić, że o tylko po to. Opuściłam znajomych pod pretekstem pójścia do toalety. Poszłam za nimi, trochę ich podsłuchać. Ale i tak jedynie co usłyszałam to tylko słowa Diego..
- Jeśli chciałeś jedynie za ruchać to ci nie daruje, masz o nią dbać, i żeby ci nigdy w życiu nie przyszło do głowy wplątywać ją w jakieś akcje przeciwko twojemu staremu- to ojciec Leona nie żyje zastanawiałam się - Niech będzie w gangu, niech nam pomaga w głównej akcji, ale swoje zemsty zostaw dla siebie... - Jakie zemsty co się dzieje
.......................................................................................................................................
Wstawiłabym już w środę ale byl krutki i stwierdziłam że jak wróce z wawy dokończę. Mam nadzieję że wierzycie jeszcze, że wrócę. A następny pewnie jutro lub pojutrze zależy od jakości.
Mam nadzieje że nie jesteście źli
niewidoczna.
wtorek, 1 marca 2016
Rozdział 5
Chodź to Ci pokaże na charakterach skazę
Ciężko tu komuś ufać, typy łapią chorą fazę,
A prawdy drogowskazem czyny w stosunku do innych
Bo słowa mogą kłamać, przegada cię nawet winny.
Alegoria losów to tatuaże na ciałach,
Historia ciosów i obrażeń, blizny po postrzałach.
Zęby zjedzone albo z głodu albo w walce.
Kości przetrącone albo głowa albo palce.
Zastaniesz tu obłudę ,smutek i ból.
Na ulicach rządzi nie podzielnie martwy król.
Jape stul jak nie łapiesz tego świata slangu
Z boku stój nie znasz kroków nikt się nie pierdoli w tańcu.
Życie na szańcu usypanym z ludzkich śmieci
Wielu zostanie tu do końca nim doczeka śmierci.
Jak masz szansę uciekaj stąd daleko
Zanim Cię zapekluje tego świata ciężkie wieko Ej
Violetta:
- Dobrze, że chciałaś iść na spacer- powiedział Tomas - Muszę z tobą porozmawiać.
- Chcesz porozmawiać o tradycji,- uśmiechnęłam się blado.
- Violetta nasza mama to zrobiła- powiedział.
- Kto wymyślił tą tradycje?
- Założyciel gangu, sprzed jednego wieku, Kiedy jego ukochana chciała wejść do ich grupy, wszyscy się zbuntowali, żeby dziewczyna była z nimi. Kazali jej udowodnić co jest dla niej ważniejsze. Franciszka była dziewicą, postanowiła mu się oddać przed ślubem, co było w tamtych czasach nie do pomyślenia. Udowodniła oddanie się . Było przez 102 lata tylko 4 kobiety i wszystkie to zrobiły. Ty nie musisz Viola, powiedz tylko słowo a ...
- Nie Diego mama to zrobiła, nie wiem czy by była dumna ale ..
- Violu, powiedz mi lepiej czy Leon to ten ?
- On był zawsze tym, on był mój od zawsze do zawszę.
- Kochasz go?
- Kocham go, i nigdy nie przestane.
- Znasz Leona później się pewnie oświadczy?
- Zdaje sobie sprawę, powiedziałam.
- Masz Violu, to na urodziny.-wyciągnęłam śnieżnobiałą bieliznę, w idealnie dopasowaną koronką
-Dziękuje Tomas, ale strasznie boje się o nerwy Diego.
- Spokojnie dam mu nie które rzeczy do zrozumienia. - zdenerwowałam się lekko, po tym jak otrącił mnie Leon.
Leon:
Kiedy wstałem , czułem się wypoczęty, super usnąłem w ubraniach, wszystko mnie gryzło. Wziąłem do ręki telefon i spojrzałem na godzinę 14:52.Urodziny Violetty, zerwałem się na nogi. wziąłem szybki prysznic. zobaczyłem swoje krótkie spodenki i bluzki. O dwudziestej się przebiorę, pomyślałem. Jej osiemnastka powinna być wyjątkowa. Nie mogę zapomnieć wczorajszej zdarzenia o mały włos, aby mnie nie omotała. Nie zdajecie sobie sprawę jak mnie pociąga, nawet przy zwykłych gestach. Kocha ubierać na siebie obcisłe spódniczki,rurki, crop topy. Trochę wyzywająco, ale to dobrze ona nie jest przedszkole, my tu kradniemy zabijamy.
- Gdzie wszystkich wywiało?zapytałem schodząc do salonu, a tam siedział Amadeusz z mamą.
- Violettę dziewczyny wywiozły ją na zakupy, chłopcy poszli po asortyment (tak alkohol) i tam przekąski kazali ci naszykować głośniki.
- Ok, a c msz zamiar zrobić z młodym ? Bo trochę lipa, żeby tu został-wypowiedziałem swoje zdanie,moja dobra koleżanka ma się nim zająć mieszka chyba cztery domy dalej.
- To dobrze, co tam masz w planach upojną noc ?- Kolejna, pomyślałem, najpierw mądry Fedę, teraz ona.
- No widzę, że Tomas miał niezły rozmach- zażartowałem.
- Ha ha Verdas,weź się lepiej przyszykuj- powiedziała.
- Żegnam cię- powiedziałem, kiedy usłyszałem małego.
- Nareszcie będę miał z kimś się bawić!! - zaśmiałem się pod nosem.
Godzina do początku imprezy, pomyślałem laski już siedzą odwalone, tylko nie Viola ona jeszcze siedzi w naszym pokoju . Postanowiłem sprawdzić, czy wszystko gra, stała w samej koronkowej bieliźnie przyglądała się w lusterku, jak opętana.
- Leon czy to koniec dzieciństwa?- zapytała spoglądała się na nas w odbiciu lustra.
- To akurat zależy od nas- delikatnie ją objąłem w pasie. Wyglądała tak niewinnie, w taką ją kocham.
Kiedy stoimy obok siebie i nic nie jest ważniejsze. Ona w samej bieliźnie wyznaje mi miłość, ja zamiast patrzeć w jej dekolt nie mogę oderwać się od jej oczu.
- Violetta zaczyna się nowy etap, będziemy szczęśliwi, wiele wyrzeczeń nas to będzie kosztowało. Violetta ubierz się, czas zejść, na dół- Kiedy chciałem wyjść, ona mnie zatrzymała.
- Poczekaj, zejdziemy razem.- bez wahania zgodziłem się bez wahania. Była ubrana prze pięknie to , ja standardowo w moją skórę i pod nią czerwona koszula w kratę., Zeszliśmy na dół razem trzymając się mocno za rękę, chciałem jej pokazać że wkracza w dorosłość razem ze mną. Wiedziałem, że w gangu Kruki, od 100 lat jest tradycja, że dziewczyna w w dniu osiemnastych urodzin, powinna stracić dziewictwo, Ale dopiero sobie to uświadomiłem, super po tej akcji w samochodzie napewno mi się to uda. Gang działa od 100 lat , najczęściej w nim są dzieci dawnych przestępców, moi dziadkowie też do niego należeli.Wszyscy oprócz mojego ojca.Tomas rządzi teraz gangiem, wiec myślę że to jakoś zdzierży. No gang ma naprawdę podłe zasady,, pomyślałem. Tak samo jak te że jeśli ktoś rozdziewiczy tą dziewczynę powinien po niedługim czasie ożenić się z nią. Siedzieliśmy wszyscy razem, w tle leciała muzyka, niektórzy pili piwo. Każdy dawał jej prezent, Violetta otwierała każdą paczkę przy wszystkich.
- To dla ciebie- powiedziała Ludmiła i podarowała jej paczuszkę. Ja swój prezent, dam jej nie przy wszystkich. Zaczęła się zabawa, taniec picie , picie taniec pocałunki. Nie upijaliśmy się z Violettą specjalnie, ale Fedę to zaszalał.
- Hello It' s me - śpiewał pod nosem, wszyscy się z tego śmiali, a najbardziej to jak wypadła mu prezerwatywa z kieszonki.Cały czas leciała muzyka techno, zaprosiliśmy jeszcze innych znajomych z tej dzielnicy, oczywiście wtajemniczonych. Violetta zgrabnie poruszała ciałkiem w moją stronę, lekko ją dotykałem po całym cielę, każdy jej dotyk, odczuwałem dreszczem.
- Hej mała,- szeptałam jej do ucha- Twój chłopak naprawdę ma szczęście-kuszącym głosem jej mówiłem.
- No ma i powinien to doceniać
- A nie docenia, zawszę możesz go wymienić.
- Za bardzo go kocham- I wtedy wbiła się w moje wargi, wiedziałem że wszyscy na nas patrzą, a Fede chcę tylko dorzucić swoje 3 grosze. Tańczyliśmy jeszcze długo, bardzo długo. Było jakieś 30 minut przed północą, muszę zrobić to jeszcze dzisiaj. Ja się boje, a co pomyśleć jak ona musi się czuć. - Choć,- pociągnąłem ją w kierunku schodów, kiedy wchodziliśmy za rękę. Cała sala zamilkła, to był czas na Violettę Castillo, jedyną dziewczyną w naszej grupie ( Lara, Fran , Lu są tylko dziewczynami nie są w ich gangu, ale nie zmienia to faktu że wiedzą o wszystkim ) Jej bracia, obserwowali mnie. Wiedzieli, co powinno się teraz zdarzyć, oddają swoją ukochaną siostrzyczkę mi chłopakowi z góry. Weszliśmy do naszego pokoju, usiadła, na łóżku.
- Mam dla ciebie prezent- powiedziałem uśmiechając się. Delikatnie otworzyłem pudełeczko i wtedy miała na widoku kolczyki .
- Piękne- nie czekając nałożyła je na siebie. Wyglądała zjawiskowo, usiadłem za nią położyłem swoją brodę na jej ramieniu.Delikatnie odwróciła się w moją stronę, zaczęła mnie delikatnie całować, coraz delikatniej delikatnie wplotła rękę pod moją koszulkę, którą zdjęła , postanowiłem zdjąć jej bluzkę, przy rozmachu zdjąłem spodenki. Dziś już nie była taka, pewna jak wtedy,drżały jej ręce ze strachu. Przerwałem na chwile, złapałem ją za obie dłonie, popatrzyłem głęboko w oczy.
- Ej spokojnie, pamiętaj że cię kocham. Jak chcesz, mam gdzieś jakąś zasadę, jesteś dla mnie ważna.
- Nie Leon, będzie dobrze.... Zróbmy to razem bo miłość największą siłą.
.....
Subskrybuj:
Posty (Atom)