Łączna liczba wyświetleń

piątek, 15 listopada 2013

Rozdział5

Violetta: 
-ale co zamierzasz wiesz jestem chętny,i zaczął się śmiać. 
-ha ha bardzo śmieszne muszę ci opatrzyć nogę. 
Posłusznie zdjął spodnie zaczęłam delikatnie opatrywać łydkę. 
-ała 
-a co ty myślałeś musi poboleć. 
-zamknij się idioto,usłyszałam darcie się Ludmiły. 
-ej blondi nie denerwuj się tak bo ci żyłka na czole wibruje. 
-myśle że się nie lubicie. 
- ja nie wiem ona coś do mnie ma. 
-a spoko park nadal aktułalny. 
-ups mam zebranie w szkole.Chyba że chcesz iść zemną? 
-chętnie pójdę z moim księciem. 
- to co 15.30 w parku okey. 
-dobra 
-ja lecę obiecałem że przyjdę przed 6.00 muszę zrobić śniadanie.O kur...cze już 5.00 lecę. 
-chodzi ,wysunęłam ręce żeby go przytulić on zamiast odwzajemnić miśka pocałował mnie. 
wyszedł. 
Godzina 15.00 
-Violetta musimy pogadać. 
-o co chodzi Lu. 
-wyjerzdżam na tydzień,a to mieszkanie sprzedaje. 
-okey naiwyzęj wrócę do ojca ale to plan zet 
-muszę już lecieć ,potem się spakuje. 
-mam pytanko gniewasz się na mnie 
- nie jestem ci wdzięczna.Lece. 
PARK 
- hej piękna idziemy tak. 
-tak mój przystojniaku. 
Szliśmy jakieś pół godziny. 
-jesteśmy. 
-państwo Verdas już są.Powiedziała to amy się zaśmialiśmy. 
-Zaczniemy tak prosimy żeby państwo wymieli się obiązkami na dzień dziecka. 
-Panie Leonie słyszałam że pan gra na gitarze i śpiewa morze pan być atrakcją dla dzieci. 
-to bardzo dobry pomysł,wtrąciła się jakaś pani a pan potwierdził. 
- no dobra okey ale Violetta ma zemną zaśpiewać. 
-no dobrze,zgodziłam się możliwość śpiewania z moiym chłopakiem. 
po godzinie wyszliśmy. 
Leon: 
Wyszliśmy zauważyłem że Violetta jest smutna. 
-co jest kotek? 
- a nic po prostu nie mam gdzie się podziać. 
Ludmiła wyjerzdza a ja nie chce wracać do ojca. 
-możesz z nami zamieszkać ale nie wiem czy Teddi się zgodzi. 
-naprawdę? 
-chodzi podjedziemy motorem a jak nie chcesz to możemy pojechać autobusem. 
-niech się zastanowię autobus. 
-dobra autobus. 
poszedłem do kiosku kupiłem dwa bilety. 
- dobra w jednej ręce są bilety a w drugiej nie ma jak wybierzesz pustą jedziemy na gape ja wybierzesz bilet kasujemy.Okey 
-okey 
- no więc ence pence w której ręce. 
-więc jedziemy na.... 
gapę. 
Violetta: 
Weszliśmy do autobusu weszliśmy.Ja usiadłam koło okna a Leoś obok mnie. Położył ręce na moim udzie. Nie powiem podobało mi się. Nagle weszły kanary.
.........................................................................................................................................................................................................................
szkoda że nikt nie komentuje :(  ale takie życie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz