Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 3 czerwca 2014

Rozdział 29

Leon :
Idę przemokniętym Buenos Aires. Pogoda jest identyczna jeśli chodzi o moje uczucia tylko że pogoda się zmienia a cierpienie nie znika. Przeżywałem to kiedyś ale miałem  Violettę ale teraz nie wiem co mam ze sobą zrobić czasami się zastanawiam czy nie skoczyć z mostu. Usiadłem na ławce , wziąłem swoją i Violetty obrączkę podszedłem pod drzewo w którym jak mieliśmy 17 lat wyskrobaliśmy Violetta +Leon  = <3
Z daleka zauważyłem ogrodnika. Szybko  do niego podbiegłem. 
- Przepraszam pana mogę na chwile łopatę??- zapytałem
- To ja już panu wykopie co tam pan chce ( był w wieku Leona)- powiedział na jego twarzy było widać         prace którą w to wkłada.
Zaprowadziłem go w wyznaczone miejsce wykopał dołeczek wsadziłem obrączki i kopertę.
- Rozwiedli się państwo ?- zapytał
- Nie umarła na raka miała 22 lata -powiedziałem
- Przepraszam nie wiedziałem.
- Skont mogłeś wiedzieć 
Jeszcze chwile rozmawialiśmy aż do mnie przyszłą Ala z moją matką.
- Co wy tu robicie?- zapytałem
- przyszliśmy do parku na lody i zauważyliśmy ciebie więc postanowiliśmy przyjść. Prawda Alu- zwróciła się do mojego szkraba .
- Chodzi do mnie ty pulpeciku-powiedziałem
- Nie jestem pulpetem to tata jest- zwróciła się do ogrodnika
 Zaczęliśmy się wszyscy śmiać mama poszła do domu a ja do naszej piwnicy i od razu do sali gdzie nagrywamy.


Wszyscy weszli i się przysłuchiwali ja nie mogę ja tak długo nie wytrzymam ile jeszcze mam udawać że wszystko jest w porządku. Ile razy muszę słuchać jak się czuje jak jeszcze ktoś mnie o to zapyta Jak się czuje to się wścieknę .Gruby 


1 komentarz:

  1. Świetny rozdział :D
    Leoś taki smutny ;( Choćmy go pocieszyć ♥♥♥
    pulpecik go pocieszy he he :D
    Pozdrawiam,..

    OdpowiedzUsuń