Czemu ty się, zła godzino,
z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteś - a więc musisz minąć.
Miniesz - a więc to jest piękne.
z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteś - a więc musisz minąć.
Miniesz - a więc to jest piękne.
Uśmiechnięci, współobjęci
spróbujemy szukać zgody,
choć różnimy się od siebie
jak dwie krople czystej wody.
spróbujemy szukać zgody,
choć różnimy się od siebie
jak dwie krople czystej wody.
Wiesława Szymborska
Leon! Boli!.
-Powiedziała już pełnoprawna osiemnastolatka do swojego sześć lat starszego
partnera.
- Cichutko, wszystko jest w porządku zaraz będzie
dobrze.- Uśmiechną się do swojej ukochanej
-Ufasz mi kochanie.- Szepną do jej ucha.
- Ani jedno wspomnienie nie mówi inaczej.-Wyszeptała i
wtedy wielki ból zmienił się w niesamowitą rozkosz dwojga ludzi.
Violetta
:
Dzisiaj
tylko tak mogę to wspominać, nasz pierwszy raz. Jestem obecnie w drodze do
małej wsi 100 km to Chicago gdzie
obecnie bombardują miasto. Jedziemy małym samochodem, który został stworzony przed feudalizmem który powstał prawie wiek
temu, z uwagi na bezpieczeństwo mam zakrytą twarz, po napadzie na sklep
jubilerski jestem poszukiwana w całych stanach. Nie mogę skupić się na drodze
wiedząc, że Leon jest tam. W środku tykającej bomby, która zabije nie tylko
naszych braci, a wielu nie winnych cywilów.
Ale większość z was zgodzi się ze mną, czy któraś z was chciała zostać
prostytutką. Proszę podnieście rączki, no dalej, a ty chłopcze chciałbyś zostać
dilerem i narażając swoje życie dla wyższych sfer.
Prawo
jest dyskryminujące, jeden z adulów może bezkarnie zgwałcić kobietę która
należy do stanu ostatniego, który jest na samym dnie systemu. Właśnie tak,
została poczęty mój mąż.
Ubrana byłam w białą sukienkę po mojej mamie, z uwagi na
to, że byłam dosyć chudsza od mojej mamy. Oddałam sukienkę w pod opiekę
Ludmiły, ona nie tylko ją zwęziła, a idealnie ozdobiła nadając jej skromnej
wyrazistości. Miałam pokręcone włosy i wpięty wianek z prawdziwych stokrotek. Oczywiście
podstawowym elementem były kolczyki od Leona, które dostałam w dniu moich
urodzin. Cała uroczystość była w bunkrze, ponieważ państwo nie pozwalało
zawierać ślubów stanu niższemu niż medinii którzy byli przed nami. Udało nam
się wynegocjować od księdza, który był dopiero od paru dni na misjach i nie
koniecznie wiedział o prawie panujący tu. Skorzystaliśmy z okazji.
Nie zapomnę do końca życia, wojna dopiero się zaczęła,
byliśmy przepełnieni radości, nie wiedzieliśmy, że wojna to nie zabawa. Na
ślubie byli wszyscy bracia i tata, który umarł dawno po tym wydarzeniu i zdołał
dać Leonowi błogosławieństwo.
- Czy ty Leon Verdas bierzesz o tą Violettę Castillo za
żonę?
-Tak.
- A ty Violetto bierzesz Leona za męża?
- Tak.
- Ślubuję ci miłość wierność i uczciwość małżeńską i że cię
nie opuszczę aż do śmierci.- Powiedzieliśmy wspólnie, następnie złączyliśmy
nasze usta w pocałunku.
-Miałam
go nigdy nie opuścić, obiecywałam przed Bogiem- Nawe nie zdawałam sobie sprawy,
że powiedziałam to głośno.
-
Słucham?- Gwałtownie odwróciła się Amber.- Violetta, ile razy już ci
tłumaczyłam, że tak należy zrobić, pomyśl o dziecku.
No tak
dziecko, mam wrażenie, że popsuło nam wszystko, nie miejcie mnie teraz za złą
matkę, ale jakby nie ono mogłabym być teraz z Leonem. Wbrew pozorom chcę być matką,
ale nie teraz, kiedy nie wiadomo czy ojciec dziecka przeżyje.
Tak
bardzo go kocham.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz