Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 31 Koniec

Leon
Żyje nie dlatego że chce ,żyje bo muszę. Każdy dzień jest szary pozbawiony miłości czułości.Budzę się i nie widzę sensu życia. Nie mogę wybaczyć sobie ile czasu straciłem. Zapomniałem już o co walczyłem. Walczyłem o tych których los najgorzej potraktował.


Miałem zostać piłkarzem piosenkarzem strażakiem miałem tyle marzeń. Moja córka i mój syn jakby nie  oni już dawno mnie tu nie było. Jakby to było gdyby mnie nie było.........
Moje życie nic kolorowego wstaje rano jem zajmuje się dziećmi idę się napić i znowu staje rano.
Wszyscy pocieszają mam tego dość koniec nie wytrzymam. Fran chce mnie ustawić do pionu. Ale ja nie mogę. Dzisiejszy dzień był szary i smutny . Spacerowałem a na mojej twarzy spływały krople deszcze nie wiem czy to deszcz czy łzy. Jak na deszczu łza cały ten świat nie warty nic.- pomyślałem.
Wow największy baran w klasie jednak umie myśleć.
Jakbym mógł się uczyć było mi tak wstyd na koniec mieć same dwójki. Ale nie miałem wyboru musiałem zajmować się Tedy. Cieszy mnie to że ona ma talent który chce rozwijać. Wierze że zostanie grafikiem komputerowym. Nastała noc wszedłem na most i ostatnia modlitwa i skoczyłem.
Parę godzi później 
Tedy:
Siedzę w domu się uczę do testu z historii.Mama poszła do pracy na nocną zmianę . Usłyszałam dzwonek ucieszyłam się że mój braciszek wrócił do domu. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam dwóch policjantów :
- Dobry wieczór- powiedziałam
-Przepraszam nie wiem czy taki dobry- w tym momencie zamarłam
- Coś się stało
- Jest pani rodziną pana Leona Verdas ?- zapytał 
-tak siostrą 
- Mogę jakiś dokument?- ponowne pytanie
- zaraz przyniosę dowód ( ma już tą 18-nastkę)
Dałam mu do ręki on szybko sprawdził a następnie powiedział :
- Pana Verdasa z naleźliśmy w rzece niestety nie przeżył
- Co-krzyknęłam - tylko nie on ja nie mogę bez niego żyć
15 lat później
Mam na imię Alicja! 
Wychowała mnie ciocia nie znałam swoich rodziców ale słyszałam że byli wspaniałymi ludzimi.
Zaczynam nowe życie z moim chłopakiem ma na imię Oskar.               a to ja Alicja
Znalazłam film w którym byli moi rodzice i ich słodkie chwile

Moja mama byłą taka piękna . Spokojnie wiem że jestem w padkął 
@$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$4444444444
wIEM beznadzieja nie udał się. W głowie to wszystko lepiej wyglonda. Jeśli chcecie to mogę zacząć nowe opowiadanie a mam naprawde fajny pomysł . A eśli nie to prostu skoncze tego bloga ale nie usunę tylko będzie nie rószany prze zemnie

czwartek, 12 czerwca 2014

Rozdział 30

Leon :
Gruby podszedł do mnie i za pytał się jak się czuje  no już zwariuję.
- Wisz  co świetnie się czuje żona zmarła mi na raka na moich ramionach. Każdego dnia mam ochotę już nie ważne - powiedziałem i wyszedłem.
 Usiadłem na ławce i zacząłem płakać jak małe dziecko. Wtedy coś mnie zaskoczyło popatrzyłem się w bok i za uwarzyłem tego pana togo co 4 lata temu spotkałem na ławce w parku.
- Dzień dobry- powiedziałem
-Tak widzę chłopcze że dobry . Mów co cię trapi- odpowiedział
-czemu jakiekolwiek mam kłopoty pan zawsze jest przy mnie- zapytałem
- Wiesz synu bardzo przypominasz mi mnie za czasów jak byłem młody-Mów co cię trapi
- Dwa tygodnie temu Violetta moją żona umarła na raka
- Bardzo ci współczuje , ale życie toczy się dalej z tego co pamiętam masz nie złą pociechę- powiedział a mi się nawet polepszyło
-Muszę panu coś powiedzieć już są dwie - powiedziałem
- Tak a chłopczyk czy dziewczynka - zapytał
- chłopak Kuba
-Widzisz masz dużo powodów do szczęścia masz swoje szkraby i przyjaciół wiem że jest pewnie cholernie ciężko ale jesteś silny.
- Wiesz muszę się zbierać -powiedział
- Dobże i bardzo dziękuje -
- Nie dziękuj i idź z bogiem
Usiadłem na ławce i zacząłem wspominać
(Włączcie nagranie bo nie będzie uroku tego postu)
Pamiętam spisek Ludmiły uważała się za naszą przyjaciółkę i Jeszcze Diego
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak zła Karolina nie dawałą rozdziału ale naprawdę szukałam czasu bo wiecie koniec roku pochwale się średnią 5.20. Kocham was miśki


wtorek, 3 czerwca 2014

Rozdział 29

Leon :
Idę przemokniętym Buenos Aires. Pogoda jest identyczna jeśli chodzi o moje uczucia tylko że pogoda się zmienia a cierpienie nie znika. Przeżywałem to kiedyś ale miałem  Violettę ale teraz nie wiem co mam ze sobą zrobić czasami się zastanawiam czy nie skoczyć z mostu. Usiadłem na ławce , wziąłem swoją i Violetty obrączkę podszedłem pod drzewo w którym jak mieliśmy 17 lat wyskrobaliśmy Violetta +Leon  = <3
Z daleka zauważyłem ogrodnika. Szybko  do niego podbiegłem. 
- Przepraszam pana mogę na chwile łopatę??- zapytałem
- To ja już panu wykopie co tam pan chce ( był w wieku Leona)- powiedział na jego twarzy było widać         prace którą w to wkłada.
Zaprowadziłem go w wyznaczone miejsce wykopał dołeczek wsadziłem obrączki i kopertę.
- Rozwiedli się państwo ?- zapytał
- Nie umarła na raka miała 22 lata -powiedziałem
- Przepraszam nie wiedziałem.
- Skont mogłeś wiedzieć 
Jeszcze chwile rozmawialiśmy aż do mnie przyszłą Ala z moją matką.
- Co wy tu robicie?- zapytałem
- przyszliśmy do parku na lody i zauważyliśmy ciebie więc postanowiliśmy przyjść. Prawda Alu- zwróciła się do mojego szkraba .
- Chodzi do mnie ty pulpeciku-powiedziałem
- Nie jestem pulpetem to tata jest- zwróciła się do ogrodnika
 Zaczęliśmy się wszyscy śmiać mama poszła do domu a ja do naszej piwnicy i od razu do sali gdzie nagrywamy.


Wszyscy weszli i się przysłuchiwali ja nie mogę ja tak długo nie wytrzymam ile jeszcze mam udawać że wszystko jest w porządku. Ile razy muszę słuchać jak się czuje jak jeszcze ktoś mnie o to zapyta Jak się czuje to się wścieknę .Gruby