Łączna liczba wyświetleń

piątek, 15 lipca 2016

Rozdział 13


Violetta:
Na zawsze…..
W sercu na zawsze……
Tomas
Taki napis umieściliśmy w trumnie mojego brata.
Nie wiesz kiedy to się skończy.
Jesteście wszyscy światkami naszej historii, mojej historii, mojej i Leona.
Miną już 2 miesiąc wojny, wojny domowej. Państwo nas  wyniszcza , mój brat , mój kochany braciszek Tomas osierocił swoje dziecko. Miał dosyć, walczył pod ratuszem, walczył dla swojej małej księżniczki. Wbrew pozorom nie chcieli nas zabijać, najwygodniej im było jakbyśmy wrócili do swoich zajęć. Wsadzali by nie winnych ludzi za kratki, za niedopracowane godziny. Mało wam opowiadałam skupiłam się na historii, ale po co to dalej opowiadać skoro nie znacie struktury i zasad panującym w państwie. Piętnaście procent ludzi to bogaci przedstawiciele długoletnich rodów- którzy żyją z naszej pracy, a to albo policjanci, sędziowie i adwokaci - którzy zarabiają dosyć sporo, nie zapominajmy że wszystkie wyroki są na korzyść dziedziców, my czyli ludzie gorszej  półki jesteśmy większą częścią tego całego systemu. Wojna toczy się w 3 metropoliach Chicago, Nowy Jorku i Las Vegas.
Jeśli nas wszystkich powybijają, nie będzie kto za nich pracować  i cała ich wyimaginowana gospodarka, runie w gruzach, tak samo jak nasze ciała. Nie mamy refundowanej opieki zdrowotnej, jeśli nie  jesteś w stanie pracować lepiej umrzyj. Nasz gang okradał banki by móc wkupić od Europy potajemnie broń.  Nie mam idealnego wyposażenie, ale walczymy z policjantami. Nasze państwo nie posiada wojska, nikt nie chciał do niego wstąpić mimo, że obiecywali dużo jedzenia i pieniędzy. Spokojnie była to tylko manipulacja, abyśmy wstąpili po ich stronę, jeszcze za nich walczyli. Każdy mieszkał w obskurnych kamienicach, jak mówiłam wcześniej nie jesteśmy zameldowani, po śmierci matki Leona, zamieszkał sam. Na szczęście nie został zgłoszony. Jeśli by trafił do domu dziecka, już by nie żył. Zabijali się tam, z nudów, jeśli ty zostałeś kozłem ofiarnym miałeś niezłe doświadczenie od losu. Mieliśmy fart-a , jakoś przeżyliśmy, aż do teraz mój ojciec i najstarszy z naszej piątki. Tomas..
Aktualnie siedzimy w naszej kryjówce, w podziemiach. Jest z nami tysiące ludzi, państwo postanowiło strzelać Jedynym wyjściem schować się na obrzeżach miasta pod ziemią. Jest gorąco, delikatnie przecieram rany, mojego chłopaka, on łapie mnie za rękę i dotyka już mojego bardzo dużego brzucha. Przez te dwa miesiące cudem udało się nie poronić naszego dziecka. Jestem w dziewiątym miesiącu, mogę w każdej chwili zacząć rodzić. Nie chcę, chcę mieć dzieci, ale nie teraz. Te gwiazdy na które patrzę teraz, są przepełnione krwią. Z mojego transu przebudziło mnie małe dziecko.
- panie Leonie- wyszeptało całe się trzęsło - Czy już strzelają… Ostatnio jak strzelali, mamusia umarła. Czy ja też umrę ?
- Nie jesteśmy daleko, to nie realne – powiedział surowo Leon.
- panie Leonie
- Tak?
- Czy możecie się mną zaopiekować, a w szczególności pani Violetta.
- Violetta nie może się jeszcze bardziej stresować.
- Leon! To dziecko jego mama nie żyje.
- To niech znajdzie sobie innych rodziców. Jest tu pół tysiąca ludzi, ja nie mogę jestem przywódcą, a ty wiesz w jakim jesteś stanie. Jak bym tylko wiedział.- Krzyczał
- Jak byś tylko wiedział! To byś się ze mną nie pieprzył tak ?
- Violu- powiedział już ciepłym głosem.- Nie chcę aby moje dziecko wychowywało się bez ojca. A ja jako przywódca jestem odpowiedzialny za wszystkich, moje życie jest narażone sto razy  bardziej. Jak mogę  spać z myślą, że mogę osierocić swoje własne dziecko?
- Pamiętasz ten sylwester, ten pocałunek przy gwiazdach ?- spytałam
- Violu pamiętam każdą chwilę z tobą. Do czego zmierzasz?
- Czemu wszystko się zmienia? A gwiazdy pozostają takie same?
- Bo to nie są jeszcze te gwiazdy, nadejdą nowe, może się ich nie doczekam. Ale ty będziesz oglądać je każdego dnia.
Wtedy słyszeliśmy tylko, jeden wielki hałas, wszystko drżało. Zrzucili bomby w najbardziej liczną dzielnice biedy. Slumsy były na większym poziomie niż ta dzielnica. Moja rodzina mieszkała lepszej dzielnicy, kwestia szczęścia. Dzieciaki z tej dzielnicy, albo stawały się prostytutkami, dilerami, złodziejami. Było duszno, ktoś zwolnił miejsce abym mogła spokojnie usiąść. Z tyłu zobaczyłam chłopaka, bardzo mi kogoś przypominał, Nie  wiedziałam, że odegra ważną rolę w tym czasie.



-Ej, Violka fasolka!!- krzyknął do mnie chłopak miał 16 lat nie znałam go, zdziwiło mnie to, że wie kim jestem . i jak mam na imię  Miałam dopiero 10 lat, zdziwiło mnie, że ten chłopaczek ją zna. Pamiętam, ,że pytał się o Leona.
- Słuchaj mała wiem, że Leon mówi ci wszystko. Powiedz mi gdzie jest!!- Podejrzewałam, że jest od grupki Aleksa. Od zawsze, mogliśmy się pozbyć każdą podejrzaną grupkę, która nie chciała pomóc w buncie, a jedyne na czym jej zależało to na rzeczach materialnych. Tylko oszczędzaliśmy Aleksa mimo tego, że Leon go nienawidzi, to jest jego brat.  
- Nie wiem- powiedziałam cichutko. Bałam się go, Leon mi o nim trochę opowiadała, to najlepszy kumpel Aleksa, zgwałcił parę dziewczyn z jego dzielnicy.
- Obiecuję, że jak podrośniesz i twoi braciszkowie wciągną cię do tej grupy, zerżnę cię pierwszy. Na szczęście w moją stronę podbiegł Diego, już sami mogli sobie wszystko wyjaśnić. Pobiegłam jak najszybciej do domu,  zaczęłam płakać , sprawy związane z seksem, w moim okresie dojrzewania były dosyć straszne. Ludzie mówili o licznych gwałtach, na młodych dziewczynach. W telewizji, nic o tym nie mówili, jedynie co zdarzyło się w życiu dziedziców Lub poszukiwani, tak jak ja. Szukało mnie całe państwo, musieliśmy przebywać w tej dzielnicy. Na której obecnie jesteśmy, pamiętam groźnych bandytów I tego meksykanina którego zabił Leon. Zmienił się, czasami go się boje, kiedyś był nieskazitelny. Teraz nawet się nie uśmiechnie, za dużo, go to kosztuję.  
- Chwila !- Leon chyba zauważył na kogo się przyglądam Zwrócił się do chłopka
- Ja cię znam! Pracowałeś dla mojego brata
- Po co ci to wiedzieć!  Zabijesz mnie ! Nie zrobi mi to różnicy
- Nie zabije cię, tylko powiedz mi czy Aleks żyje?
- Nie, razem z bratem Castillo nie wiem jak on  tam Tomas zostali zabici pod ratuszem napadając na jednego adwokata.
- Czy Aleks mówił, jaki to adwokat.
- Nie jestem pewny, ale to chyba twój ojciec.
- Kazał  zabić swojego ukochanego syna, nie uwierzę to.
- A jednak, podobno stwierdził, że nie jest mu potrzebny. Chciał zrobić z  niego  policjanta, on jednak się nie zgodził. Zazdrościł ci, że byłeś nie zależny od wszystkich i sam utworzył swoją mafie.
- Przecież mógł być z nami. Czemu wolał działać na własną rękę jeszcze do tego Psuć wszystkie nasze plany.
- Ty razem z ojcem toczysz wojnę, a twój brat nie chciał być po żadnej stronie.
- Nie rozumiem to po co były mu kluczę do miasta, skoro plany mieliśmy tylko my.
- Adam był pod ratuszem, klucze do miasta ma Federico, pod czas akcji zamachowej działali razem. Wiem, że ty masz plany miasta, aby je aktywować trzeba pamięć USB podłączyć do komputera. Jednak hasło jest wygrawerowane na kluczu, które aktualnie jak wspomniałem wcześniej ma Federico.
- Co się dzieję z moimi braćmi?- Odezwałam się, jestem zdenerwowana, chociaż nie mogę dla dobra dziecka.
- Nie wiem mała. Już i tak bez znaczenia, więcej nie wiem. Jeśli nie będziecie mieć dostępu do planów miasta nie wygramy tego. Nawet nie wiemy gdzie jest ich siedziba
- Muszę znaleźć Federico!- powiedział do mnie chwytając za ramiona.
- Idę z tobą, nie puszczę Cię
- Violeta uświadom sobie jesteś w ciąży Pójdziesz razem z tłumem, Amber się tobą zaopiekuję. Przetransportujecie z tego miasta na mało wieś, daj Boże aby wam się nie stało. Tam spokojnie urodzisz, wiem gdzie będziesz od razu po wojnie przyjdę. Ucałowałam go jak najmocniej, beczałam, przecież jeszcze się zobaczycie, wmawiałam sobie, chociaż wątpiłam.
- Jeszcze się zobaczymy – to ostatnie co usłyszałam od niego tamtego dnia.